sobota, 30 sierpnia 2014

Moje włosy - lipiec i sierpień 2014. Akcja zapuszczanie włosów!

Zakładałam ten blog z myślą o zapuszczaniu włosów, ale dotąd postów o włosach nie było. Czas zacząć -  pierwszy wpis podsumowujący moją pielęgnację w sierpniu :). Zgłaszam się również do akcji " Zapuszczaj wytrwale" ogłoszonej przez Eter 20 sierpnia! Wprwadzie zapuszczam włosy już całkiem długo, ale wspólne zapuszczanie jest dużo bardziej motywujące :).



Dlaczego zapuszczam?

W zeszłym roku miałam dość długie blond włosy sięgające dużo za łopatki. Problemy osobiste, nieprzemyślane przyciemnienie włosów, próba rozjaśnienia, niefortunne farbowania i dwa ścięcia doprowadziły do tego, że moje włosy zmieniły kolor na średni brąz oraz zostały ścięte do wysokości odsłaniającej kark (październik zeszłego roku). Tęsknię za długością, zawsze miałam długie włosy i chcę mieć je z powrotem - stąd zapuszczanie. Co do koloru, jasny blond przestał już mnie tak kręcić. Aktualny kolor wędruje gdzieś w okolicach naturalnego.

 

Wymarzona długość

Linia biustu conajmniej, najważniejsze jednak, żeby sukcesywnie pozbywać się najbardziej zniszczonych fragmentów. Tak tak, zdaję sobie sprawę, że przede mną conajmniej 2 lata ;).

Obecna długość

Metoda mierzenia opisana tutaj i bardziej szczegółowo tutaj.
Od czubka głowy: 40cm
Od czoła: 56 cm
Moja poprzednia metoda (nie oddaje długości włosów ale pozwala sprawdzić przyrost, mierzę od zapamiętanego miejsca): 29,6 cm

Ocena przyrostu  i krótka tragiczna historia o wizycie u fryzjera


Zwykle moje włosy rosną około 1-2 cm na miesiąc (2-3 cm jeśli stosuję różne dodatkowe rzeczy).
Jednakże w ciągu ostatnich 2 miesięcy wydaje się, że moje włosy urosły tylko centrymentr. Dlaczego tak mało? To dość smutne, ale doskonale rozumiem powody.

Farbowanie. Pod koniec czerwca mialam przygode z fryzjerem, który zamiast wymarzonego popielatego blondu (mój odcień wpadał w żółtorudy i chciałam go lekko stonować), zafundował mi ciemnosiwo-zielony + ściął końce. Poniewaz mialam nastepnego dnia obronę pracy magisterskiej - nie miałąm zamiaru czekać "aż ta zieleń się wymyje". No i oto, kolejne farbowanie. Moje wlosy byly w pieknym kolorze siwej czerni. Koszmar. Nie moglam poznać się w lustrze.

W sklepie fryzjerskim dostałam Loreal Effector, który ściągnął  mi dwa tony tego koloru do ciepłego brązu. Kolor był jednak nadal zbyt ciemny. Zostawiłam na miesiąc włosy w spokoju i w sierpniu postanowiłam zamiast naturalnych metod jednak siegnąć ponownie po farbę. Zakupilam dwa produkty - rozjaśniacz Sanotint oraz farbę Loreal Excellence w kolorze popielaty blond 7.1. Ten kolor ostatecznie wydał mi się do zaakceptowania.

W końcu włosy wyglądały tak jak przed farbowaniem u fryzjera! Niestety kondycja bardzo na tym ucierpiała. Włosy stały się suche, trudne ro rozczesania, i przestały być gładkie, chłoną wszystko co na nie nakładam, bardzo trudno je obciążyć (choć wcześniej było inaczej), trudno nawilżyć i ciągle fruwają wokół głowy te przesuszone końce. Po ilości kosmetyków jakie aktualnie stosuję widać, że byłam tą sytuacją po prostu zrozpaczona. Po raz pierwszy włosy zaczęły znaczniej wypadać (nigdy wcześniej nie wypadały!).

Na pewno żałuję wizyty u fryzjera. Jednak w sytuacji gdy codziennie musiałam patrzeć na kolor włosów, którego nienawidzę, nie chciałam przeczekać. Cóż, trzeba nadrobić pielęgnacją.  

Podstawowa zasada się u mnie sprawdza - Jeśli farbuję włosy, one przestają rosnąć albo rosną dużo wolniej. Jeśli zapuszczacie - upewnijcie się, że skóra waszej głowy nie cierpni z powodu stosowania farb!

Pielęgnacja


W tym miesiącu stosowałam:
- oleje przed myciem: głównie Subtil Elixir, który bardzo mi pomógł zaraz po rozjaśnianiu (opis tutaj) i sprawił, że włosy w ogóle dało się rozczesać i wrócił ich blask. W sierpniu głównie oleje przed myciem: khadi na porost włosów głównie na skórę głowy, oliwa z oliwek, olej lniany i ostatnio konopny.
- szampon: bez zmian Tigi Bed Head Colour Combat (ta butelka jest ogromna i mam ja juz trzeci  miesiac), oczyszczający stosowałam chyba tylko dwa razy
- odzywki i maski: mieszanki roznych masek. Bez zmian odzywka znaleziona w TKMAXX, którą uwielbiam i  o której na pewno jeszcze napiszę Theorie. Stanowi ona dla mnie bazę do "wzbogacania innymi rzeczami" np. Joico K-Pax Maska, balsam nawilżający Joico niebieski o którym też będzie. Często olej emulgowałam jakąś inną odżywką np. nivea long repair.
- produkty do stylizacji: olejek zielony Kerastase (Elixir Ultima Morenga).
- wcierki: Dr. Hauschka Haarwasser Neem
- suplementy: solgar włosy skóra paznokcie, ale bardzo nieregularnie

Był to drugi miesiąc stosowania profesjonalnych kosmetyków typu joico i kerastase. Gdyby sytuacja na mojej głowie wyglądała lepiej, pewnie zostałabym przy rutynowych kosmetykach. W porównaniu z czerwcem, kolor włosów jest dla mnie ok, kondycja - dużo lepiej. Włosy powoli wracają do normy sprzed farbowania, lecz nadal mają tendencję do przesuszania się i plątania. Olejowanie pomaga i na tym na pewno teraz się skupię mocniej. Kolor się wymył, ale nie zamierzam go niczym więcej farbować. Cieszę się, że nie jest czarny :)!

Grzechy główne

Rozjaśnianie i farbowanie!
Suszenie suszarką (myją włosy codziennie, i często nie mamczasu, by im dać wyschnąć)
Czesanie na mokro

Tych rzeczy będę starała się unikać w przyszłym miesiącu (farbowanie nie wchodzi w grę). Zobaczymy z jakim rezultatem :)!

Fotki?

Mam z tym problem, bo moje mieszkanie jest naprawdę ciemne, a o światło naturalne i pomocnika trudno. Stąd głównie takie, które odwzorowują długość :).


Kręcone na koczek


Światło lampa z sufitu -____-'. W czerwcu byly obcinane na równo, ale falują się nieco naturalnie


To ja się krzywię! Bez takiego mocnego oswietlenia nie wyglądają nawet tak źle.


Pod lampą jednak trochę gorzej. Sa jednak miękkie w dotyku i raczej nawilżone.

Plan na kolejny miesiąc

Zdenkować kilka kosmetyków i ograniczyć się do tych, które działają!
Unikać grzechów głównych - żadnego farbowania!
Częste olejowanie!
Regularniejsza suplementacja!
Znalezienie nowej wcierki (uwielbiam wcierki, stosuję je rano i wieczorem, a ta od Hauschki właśnie się kończy).
Częściej stosować żel z siemienia lnianego i płukanki z niego.


Jeśli macie jakieś pytania co do kosmetyków, chętnie odpowiem :)!

Wasza

Alice





6 komentarzy:

  1. To Ci fryzjer "przygode" zafundowal ;/ 3mam kciuki za Twoj plan dzialania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi jak dobry plan! Kolor włosów masz bardzo ładny, kondycja wygląda też już na zupełnie przyzwoitą, więc faktycznie można się teraz skupić na zapuszczaniu :) Ja do niedawna też byłam jego maniaczką, ale mam w planach po Nowym Roku ściąć włosy, więc już z tym przystopowałam ;)

    Mam za to inne pytanie. Jakiś czas temu komentowałaś u mnie pisząc o kosmetykach z adenozyną i opuncją. Chciałabym zapytać czy mogłabyś mi podpowiedzieć jakiś produkt (najlepiej polski, ale oczywiście niekoniecznie) zawierający te składniki? Interesowałam się kiedyś zwłaszcza adenozyną, ale po nieudanym podejściu jakim był TRAGICZNY krem Dax Cosmetics "Cera zmęczona" odpuściłam... Z kolei z opuncją kojarzy mi się tylko paskudnie drogi macerat opuncji w oleju arganowym - o tym czytałam chyba na jakimś blogu, ale cena ~50 zł (+ wysyłka) za 50 ml produktu to trochę za dużo na studencką kieszeń ;) Będę ogromnie wdzięczna za odpowiedź! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dzięki :). Mam nadzieję, że z moimi włosami będzie już tylko lepiej :). A do jakiej długości scinasz?

      Co do adenozyny trudne pytanie, bowiem dawno nie kombinowałam z półproduktami :). Ze trzy lata temu odkryłam swoją pierwszą zmarszczę na czole i w panice (wiesz pewnie jak to jest) postanowiłam poszukać czegoś skutecznego. Nie ludziłam się, że krem pomoże. Wiadomo, że aktywnych składników w zwykłych kremach jest mało, a na te eksluzywne nie było mnie stać. Adenozyna jest składnikiem wielu kremów na zmarszczki z wyższej półki. Zakupiłam półprodukt przez internet (nie pamiętam nazwy sklepu wybacz, ok. 20 klika zł kosztowała) i dodałam do swojego kremu na dzień z pół łyżeczki i już. Stosować :). Jeśli masz więcej półproduktów, myślę, że można poszukać receptury na jakieś serum z nią i stosować pod krem. W każdym razie zapomniałam o niej, kremu używałam jak zwykle i zmarszczka zniknęła. Od tej pory nauczyłam się już nie marszczyć czoła tak jak wcześniej i dzięki bogu nic nowego na tym czole sie nie pojawia :). Ekspresja twarzy twarzy jest ekstremalnie ważna.

      Sprawdziłam ten twój krem Dax Cosmetics :). On ma parafinę w składzie, może dlatego się nie sprawdził? Moją mieszaną cerę parafina strasznie zapycha, unikam jak ognia. Ale np. świetnie działają kremy na bazie aloesu i olejku jojoby, sam żel aloesowy też jest świetny latem. Z tańszych kosmetyków, które odświeżają cerę dobrze wspominam linie z witaminą C ziaja med :). Jeśli boisz się o zmarszczki również dobry krem lub serum z kwasem hiauluronowym dużo więcej zdziała. Wlasciwie testuje jedno takie serum o ktorym moze napisze na blogu za jakis czas. To jedne z moich ulubionych kosmetyków musze przyznać i od wszelkich zmarszczek dobrze chronia :)! (odpukać :) ).

      Cóż, niestety opuncja jest droga, nie ważne w jakim maceracie. Kiedyś pokusiłam się jednak wydać trochę na olej wspaniały z Alepii i pomimo miliona prób, zastosowania dla niego nie znalazłam :). Dobiło mnie to, bo nie był tani. Na włosy nie, na twarz też nie. Na ciało szkoda, taki drogi. I poszło pod oczy i na szyję. Rezultaty mnie zszokowały już po miesiącu, fantastycznie nawilżona okolica oka itd. Aktualnie nadal kupuję ten olejek na zmianę z właśnie maceratem z opuncji też od alepii (na bazie chyba olejku z czarnuszki także) . Starcza mi praktycznie na rok, głównie dlatego że używam zamiast kremu pod oczy, rzadziej na twarz zamiast kremu na dzień :). Na włosy świenty, ale zawsze mi szkoda :)...

      mam nadzieję że jakoś ci pomogłam! :)

      Usuń
    2. Ścinam na krótkiego boba (krótszego, niż Twoje włosy na fotkach powyżej). Miałam raz w życiu krótkie włosy, ale sama byłam o wiele grubsza, a fryzura były wybitnie do mnie niedopasowana, więc to, że wyglądałam wtedy strasznie się nie liczy ;P Mam pewne obawy, ale włosy pójdą na szczytny cel. Dwa lata włosomaniactwa nauczyło mnie, że to nie nerka - odrosną! ;D

      Pomogłaś BARDZO. Choćby dlatego, że ja nie miałam pojęcia, że adenozynę można kupić jako półprodukt! Mam dwa ulubione sklepy, w których jeszcze nie wypróbowałam wszystkich składników i póki spełniały one moje potrzeby to nawet się nie rozglądałam po asortymencie innych... widzę, że to błąd i będę jej teraz wypatrywać :) Krem z Daxa nie sprawdził się nie ze względu na działanie jako takie (w sumie to nawilżał całkiem nieźle, nie zapchał mnie ani nic), ALE: to co w jego opisie nazwano rozświetlającymi pigmentami okazało się kilogramem grubo mielonej miki. Świeciłam się jak bombka choinkowa. Może spod podkładu nie wyglądałoby to źle, ale ja bardzo często wychodzę z domu saute, więc męczyłam się okropnie.

      Zasadniczo uważam swoją pielęgnację cery za dobrą, bo spełnia moje bieżące potrzeby. Suche partie są nawilżone, tłuste odtłuszczone itd., bardzo pomaga mi w tym zresztą kwas hialuronowy którego jestem wielką fanką :) Ale też pojawiły mi się zmarszczki na czole, bo tak jak niektórzy mają 'resting bitch-face', tak ja w spoczynku mam uniesione brwi :/ Bardzo z tym walczę (i w ogóle z żywą mimiką), ale bez jakiegoś dobrego składnika w kremie ciężko o coś więcej niż zatrzymaniu postępu. Więc właśnie z tą adenozyną spadłaś mi z nieba ;)

      A co do opuncji... No właśnie, wszyscy piszą, że działa, ale wszędzie te ceny. Czasem się zastanawiam czy za 10-20 lat nie będę miała do siebie pretensji, że wolałam kupić odżywki do włosów niż raz a dobrze zainwestować w swoją cerę :P I chyba też trochę temu będzie służyło to ścięcie włosów - by ograniczyć pielęgnację to trzech produktów używanych na zmianę ;)

      Dlatego bardzo, bardzo dziękuję Ci za taką wyczerpującą odpowiedź! :)

      Usuń
  3. oo! To faktycznie radykalna zmiana :)! Co to dokładnie za cel :)? Chodzi o tę akcję charytatywną?

    Cieszę się, że mogłam trochę pomóc :)! Inspiracja chyba byl dla mnie krem Vichy Idealia Life Serum i chyba jeszcze jakies azjatyckie kosmetyki, krotko mowiac drogie, kiepsko dostepne i nie wiadomo czy skuteczne :).

    Mhm. WIesz, traktowałabym olejek z opuncją raczej jako alternatywę. Zwykle używam przez pewien czas kosmetyków z kwasem hiauluronowym, jak się skończą z opuncją itd. Wychodzę z założenia, że nie warto przepłacać i chomikować, lepiej zużyć to co się ma :). Plusem na pewno jest to, że olejek ma wiele zastosowań i mimo ceny starcza na dość długo :). Co wiecej! Olejkiem można masaż twarzy robic! :)

    Napisz koniecznie jesli sprawdzisz dzialanie adenozyny u siebie :)!

    OdpowiedzUsuń